Home
Błąd
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
  • Kunena Błąd wewnętrzny: Proszę o kontakt z administratorem serwisu aby rozwiązać ten problem!
Witamy, Gościu
Nazwa użytkownika Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1

TEMAT: Objawienia w Medjugorie

Objawienia w Medjugorie 13 lata temu #1317

  • fratris
  • ( Moderator )
  • Offline
  • Administrator
  • Posty: 1041
  • Oklaski: 22
Objawienia w Medjugorie


adonai.pl/maryja/?id=64


Stanowisko kościoła w sprawie Medjugorje

26 maja 1998 roku. Sekretarz Kongregacji Nauki Wiary - J. E. Tarcisio Bertone udzielił pisemnej odpowiedzi na zapytania J. E. Gilberta Aubry, biskupa Saint-Denis z Wysp Zjednoczenia. Dokument ten zwiera trzy, bardzo istotne wyjaśnienia.
1. Dykasterium, jeśli chodzi o wiarygodność powyższych «objawień», po prostu opiera się na tym, co zostało ustalone przez biskupów byłej Jugosławii w oświadczeniu podpisanym w Zadane 10 kwietnia 1991 r.: na podstawie przeprowadzonych do tego czasu badań, nie jest możliwe stwierdzenie, czy jest to ukazywanie się, czy objawienia nadprzyrodzone. Po podziale Jugosławii na niepodległe państwa, obecnie do członków Konferencji Episkopatu Bośni i Hercegowiny należałoby ewentualne ponowne podjęcie badań nad tą kwestią, oraz wydanie, jeśli zachodzi taka potrzeba, nowych deklaracji.

Watykan potwierdza więc prawomocność deklaracji biskupów byłej Jugosławii z Zadaru 1991 r. Z całą powagą i odpowiedzialnością, Przewodniczący Konferencji Episkopatu - kard. F. Kuharić w następujący sposób sprecyzował jej treść: "Po trzech latach badań, prowadzonych przez odpowiednią komisję, my, biskupi, uznajemy Medjugorje jako miejsce modlitwy, jako sanktuarium. Jeśli chodzi o nadprzyrodzony charakter objawień, już poinformowaliśmy, że obecnie nie jesteśmy w stanie go potwierdzić. Zostawiamy ten aspekt dalszym badaniom. Kościołowi się nie śpieszy..." (Glas Koncila, sierpień 1993).

Warto zaznaczyć, że kard. Kuharić wielokrotnie celebrował Mszę św. w Medjugorje. 21. 11. 1990 r. w czasie homilii zwrócił uwagę na dobre owoce tego miejsca, takie jak modliwa i nawrócenia: «Komisja uznaje te owoce». Natomiast 15.01.1992 r., w kilka miesięcy po rozpoczęciu wojny na Bałkanach, Kardynał dokonał aktu konsekracji swego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi. Oto w jaki sposób nawiązał do faktu objawień Matki Bożej w Medjugorje:

"Wielu ludzi na świecie wierzy, że Matka Boża zagościła także na wzgórzach Hercegowiny i jako Królowa Pokoju woła w Medjugorje o nawrócenie i pokój".

W społeczeństwie, w którym gardzenie Bogiem doprowadziło do brutalności, posuwającej się do niszczenia ludzkiego życia, Bóg objawia potęgę macierzyńskiego serca! Posyła Najświętszą Dziewicę. Maryję właśnie w takim czasie i do takiego świata, aby na nowo przybliżyć ludzi do jedynego Zbawcy.

W swoich orędziach do Kościoła i do świata, Błogosławiona Dziewica Maryja ponawia wezwanie Jezusa do czujności: "Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". Ktokolwiek jej zawierzy, na pewno znajdzie Odkupiciela! On zaś każdemu wskazuje matczyną ręką drogę do zbawienia! Z tą wiarą pragniemy teraz oddać się Jej, powierzyć nasze życie, poświęcić się Jej - Królowej Pokoju!"

Powróćmy do tekstu Kongregacji Nauki Wiary z 26 maja. Oto jego dalszy ciąg:

2. To, co stwierdził J. E. Bp. Pierić w liście do sekretarza generalnego «Famille Chretienne», w którym oznajmia: "moje przekonanie i stanowisko nie stwierdza jedynie: «Nie jest oczywista sprawa nadprzyrodzoności» ale również: «nie ma mowy o nadprzyrodzoności» w objawieniach w Medjugorje, należy rozumieć jako wyraz osobistego przekonania biskupa Mostaru, który jako miejscowy ordynariusz ma prawo wyrażać to, co jest jego osobistą opinią.

Przypomnijmy o kilku istotnych faktach, rzucających światło na powyższy tekst. Zgodnie z prawem Kościoła sąd w sprawie autentyczności danego objawienia należy do miejscowego ordynariusza. W przypadku objawień w Medjugorje, był nim najpierw J. E. P. Zanić, biskup Mostaru, który w 1986 r. wydał negatywny werdykt i przesłał go do prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Wkrótce jednak, Watykan zastosował rozwiązanie bardzo rzadkie w historii objawień maryjnych. Otóż Kongregacja Nauki Wiary odrzuciła negatywny sąd bp. Zanića, rozwiązała powołaną przez niego komisję, a do dalszych badań i do wydania stosownego oświadczenia upoważniła Konferencję Episkopatu Jugosławii. Przewodniczącym specjalnie powołanej komisji został kard. Kuharić. Jeszcze w 1981 r. bp. Zanić surowo ukarał dwóch franciszkanów z Medjugorje stwierdzając, że ich postępowanie «dowodzi tego, że to nie Najświętsza Panna ukazuje się...». Dokument w tej sprawie został szeroko opublikowany w wielu krajach, także w Polsce, lecz bez podania zakończenia tejże sprawy. Jedenaście lat później Najwyższy Trybunał Stolicy Świętej wydał werdykt, całkowicie uniewinniający z zarzutów obydwu zakonników i deklarujący postępowanie biskupa jako pochopne i bezpodstawne. Ich wydalenie i przeniesienie do stanu świeckiego, Trybunał uznał za niezgodne z prawem Kościoła.

Następcą bpa Zanića został J. E. Ratko Perić, który nieustannie rozpowszechnia swoje negatywne stanowisko wobec wydarzeń w Medjugorje. Chociaż nie reprezentuje oficjalnego głosu Kościoła w tej sprawie, jego oświadczenia są przechwytywane przez prasę. Francuski dziennik katolicki La Croix z 6 czerwca 1996 r. opublikował artykuł o bulwersującym tytule: "Watykan potwierdza, że pielgrzymki do Medjugorje są zabronione".

Zamieszanie, jakie artykuł spowodował pośród wiernych, przyczyniło się do zabrania głosu przez rzecznika prasowego Stolicy Apostolskiej - Joachima Navarro-Valls. Udzielając wyjaśnienia dla Serwisu Informacji Katolickiej (06.08.1996), z naciskiem stwierdził: "Nie możecie zabronić pielgrzymom udawania się do Medjugorje, chyba, że objawienia zostałyby uznane za fałszywe. Ponieważ jednak tak się nie stało, więc każdy, kto tylko pragnie, może się tam udać.

Co więcej, gdy wierni wyznania katolickiego udają się na pielgrzymkę, mają prawo do duchowej opieki. Tak więc Kościół nie broni księżom przyłączania się do pielgrzymek, organizowanych przez świeckich.

Nic nie uległo zmianie w stosunku Watykanu do Medjugorje. Czy Kościół lub Watykan powiedział nie? Ależ nie!" Stanowisko Watykanu przedstawione w sposób jasny i jednoznaczny przez rzecznika prasowego Stolicy Świętej, jest głosem Ojca św. w tej sprawie! Sekretarz Kongregacji w liście do bp. Aubray nawiązuje do artykułu we francuskim czasopiśmie «Famille Chretienne»Dyrektor czasopisma zwrócił się do bp. Perića z prośbą o przedstawienie jego stanowiska. Odpowiedź biskupa została opublikowana, lecz autor artykułu nie wyjaśnił czytelnikom, że nie reprezentuje ona stanowiska Kościoła, lecz prywatną opinię ordynariusza.

Wróćmy do listu Sekretarza Kongregacji. Ostatnia jego część dotyczy bezpośrednio charakteru pielgrzymek, na jakie Watykan wyraża zgodę:

3. Reasumując, jeżeli chodzi o prywatne pielgrzymowanie do Medjugorje, nasza Kongregacja uważa, iż jest dozwolone pod warunkiem, że nie będzie ono traktowane jako potwierdzenie autentyczności mających tam miejsce wydarzeń, które wymagają jeszcze badań ze strony Kościoła.

Chcąc zająć właściwe, w duchu posłuszeństwa Kościołowi, stanowisko wobec wydarzeń w Medjugorje, bezwzględnie warto wziąć pod uwagę treść trzech dokumentów:

- deklarację biskupów byłej Jugosławii z 10 kwietnia 1991 r.
- wyjaśnienie rzecznika prasowego Stolicy Apostolskiej z 6 sierpnia 1996 r.
- list sekretarza Kongregacji Nauki Wiary do bp. Aubry z 26 maja 1998 r.

Wynikają z nich następujące wnioski:

- oświadczenia biskupa Mostaru odzwierciedlają jedynie jego prywatną opinię, która nie jest oficjalnym sądem Kościoła.
- Watykan zezwala na prywatne pielgrzymowanie do Medjugorje.
- Kapłani powinni towarzyszyć pielgrzymom, ponieważ mają oni prawo do opieki duszpasterskiej.
Ostatnio zmieniany: 8 lata, 4 mies. temu przez frater.

Odp: Objawienia w Medjugorie 13 lata temu #1486

  • sylka1989
  • ( Moderator )
  • Offline
  • Administrator
  • Posty: 894
  • Oklaski: 36
Świadectwo Dominika Chmielewskiego(Medjugorje)

Całe moje życie związane było ze sztukami walki - to był priorytet mojego życia. Medytowałem po dwie godziny dziennie zen, jogę - ćwicząc trzy razy dziennie mentalnie i fizycznie karate. W wieku 21 zostałem dyrektorem ds. karate w Polskim Związku Sztuk Walki w Bydgoszczy i mając stopień 3 dan szkoliłem ludzi w bojowej odmianie karate. Studiując wtedy teologię i filozofię napisałem pracę licencjacką nt. możliwości synkretyzmu filozofii Dalekiego Wschodu z chrześcijaństwem, za którą otrzymałem stopień bardzo dobry. Był to czas, kiedy religia dopiero wchodziła do szkół i poproszono mnie, abym wykładał w jednej z nich religię. Zgodziłem się. Prowadziłem już wtedy szkolenia w dwóch prywatnych szkołach walki, które jak na tamte czasy dawały mi duże możliwości finansowe. To niesamowicie ładowało moje ego. Na imprezach, na dyskotekach, gdzie się zjawiałem, mówili za mną: "Patrz, to jest ten karateka, który strasznie napie......". Z perspektywy czasu widzę, że było to żenujące, ale wtedy "jarało" mnie to strasznie... I w tamtym czasie zacząłem wchodzić w bardzo konkretną decyzję poświęcenia się na całe życie wschodnim sztukom walki. Chciałem wyjechać na Okinawę i trenować przez całe życie pod okiem wielkich okinawańskich mistrzów. Wiedziałem, że wyjazd ten będzie łączył się z bardzo konkretną inicjacją w sztukach walki, którą można porównać do chrztu w chrześcijaństwie. Polega ona na oddaniu swojego całego umysłu i ciała duchowi karate na całe życie, a jest to duch buddyzmu, duch walczącej agresji, mimo całego nacisku na obronę w technikach walki...

Moja rodzina jest bardzo wierząca. Mieliśmy taki zwyczaj codziennego wspólnego odmawiania dziesiątki różańca. Ja sam nie zauważałem jeszcze wtedy pewnej zdumiewającej rzeczy - było mi coraz trudniej skupić się na modlitwie. Chodziłem co niedzielę na Mszę Świętą, ale mój umysł zupełnie nie był w stanie skupić się na Eucharystii. Z drugiej strony mogłem np. przez godzinę bez trudu medytować zen w zupełnym odprężeniu i ciszy, skupiając się na energiach, które krążyły w moim ciele. Dopiero potem, gdy doświadczyłem Ducha Świętego, zrozumiałem, że są to dwie zupełnie różne moce, które w nas działają. Nie jest prawdą, że Bóg Jedyny i Prawdziwy jest wierzchołkiem góry i różne ścieżki duchowe do Niego prowadzą. Ale trzeba samemu tego doświadczyć.

W tym czasie działałem także w odnowie charyzmatycznej jako animator muzyczny. Pewien znajomy ksiądz zaprosił mnie do Medjugorie. Mówił, że są tam jakieś objawienia Matki Bożej i tak dalej... Zaraz do tego wrócę, muszę Wam się jednak najpierw do czegoś przyznać. Miałem wielkie problemy, aby przyjść na ten świat - by się urodzić. Moja mama poroniła pierwsze dziecko i gdy była ze mną w stanie błogosławionym, bardzo przeżywała to, czy się urodzę. W którymś miesiącu ciąży okazało się na podglądzie, że jestem owinięty pępowiną w taki sposób, że jeśli będę chciał wyjść z łona mamy, to się uduszę. Lekarze byli bezradni i nie wiedzieli, co zrobić. Wtedy moja mama bardzo gorąco zaczęła modlić się do Matki Bożej i powiedziała Jej z całą świadomością, że oddaje mnie Jej na własność, że Maryja może zrobić ze mną co chce, bylebym tylko się urodził. Jak się wkrótce okazało, pępowina "nie wiedzieć czemu" cudownie pękła - ku zdziwieniu lekarzom... a ja przepięknie urodziłem się - tak, że nie tylko się nie udusiłem, ale urodziłem się cały i zdrowy.

Wracając do Medjugorie. Kiedy tam przyjechaliśmy - ja i moich dwóch kolegów, z którymi przyjechałem, też związanych ze sztukami walki, przeraziliśmy się intensywnością programu. W domu miałem problemy z odmówieniem jednej dziesiątki, a tam miałem odmawiać całe 3 części różańca! A dodatkowo jeszcze Msza Święta, modlitwa o uzdrowienie, modlitwa o uwolnienie... No ale, jak już jesteśmy - pomyślałem - to idziemy... Rzeczą, która najbardziej zdumiała mnie na początku było to, że w Medjugorie te modlitwy, które mówisz w domu i ciebie nudzą, tam odmawiasz z lekkością, z radością, z życiem. Postanowiłem jednak być człowiekiem bardzo chłodnym i analitycznym w odbieraniu tego miejsca. Nie chciałem poddać się sugestiom innych ludzi dotyczących dziejących się tam nadprzyrodzonych wydarzeń.

Na drugi dzień okazało się, że jesteśmy zaproszeni na górę Podbrdo, na objawienie się Matki Bożej. Przybyło nas tam ze 2 tys. osób. Dopchałem się z kolegami do krzyża, przy którym objawia się Maryja, by być jak najbliżej tego niezwykłego wydarzenia. Była godz. 21:30, cudowny klimat, ludzie rozmodleni, śpiewy uwielbiające Jezusa... Nagle zorientowałem się, że stoję blisko Iwana - jednego z widzących. Jeszcze pamiętam, jak odezwałem się wtedy do kolegów: "Patrzcie, to jest doskonały zen. Tak powinniśmy medytować, w takim skupieniu, jak ten koleś tutaj...".

Około godz. 22:30 stało się… Ivan nagle zerwał się, klęknął, podniósł głowę i zaczął z kimś rozmawiać. Wszedł w ekstazę. Kapłan, który był przy nim, wziął mikrofon i powiedział, że właśnie Matka Boża przyszła i jest już wśród nas. Wszyscy uklęknęli, ja miałem przed tym opory i nie chciałem uklęknąć, starałem się to wszystko analizować bardzo sceptycznie i na spokojnie. I w pewnym momencie coś się stało. Przyszła do mnie niesamowita fala takiej czułości i takiego szczęścia, że moje ciało, moje emocje, wszystko zaczęło się we mnie totalnie wywracać. Zacząłem płakać jak dziecko. To doświadczenie mocy było zupełnie inne od tego, które uzyskiwałem przez medytację po 15 latach treningu. Była to odczucie... najbardziej niezwykłej kobiety. Bardzo delikatna, bardzo subtelna i łagodna moc płynąca od Najpiękniejszej Dziewczyny we Wszechświecie. Rozwaliło mnie to zupełnie. Czułem, jakby mnie Ktoś przytulał, modlił się nade mną i szeptał prosto do serca, jak bardzo jestem kochany… Trwało to około 15 minut, po czym widzący wstał, wziął mikrofon i zaczął opowiadać o tym, co Matka Boża mówiła, jak wyglądała...

Wtedy runął mi zupełnie obraz Maryi, który miałem wcześniej. Wcześniej wyobrażałem Ją sobie siedzącą na tronie, z berłem i Dzieciątkiem na ręku, patrzącą gdzieś z daleka na ten świat, jako kogoś bardzo dalekiego ode mnie. Mówiło się zdrowaśki do Matki Bożej, ale tak naprawdę zupełnie Jej nie odczuwałem. A tu słyszę, że Maryja wygląda mniej więcej na 17-18 lat, ma około 164 cm wzrostu, niebieskie oczy, kruczoczarne włosy, jest niezwykle delikatna, ale moc, która płynie z Niej, z Jej spojrzenia jest niesamowita. Szczególnie Jej oczy są niesamowite. Widzący nie wpadają w ekstazę z faktu, że widzą Matkę Bożą, tylko z olbrzymiego przeżycia w zobaczeniu, jak Ona wygląda. Ivan mówi, że nazywa Ją piękną, ale to słowo w stosunku do Niej nic nie znaczy. Trzeba Ją zobaczyć, by zrozumieć. Jej piękno nie jest stąd, nie jest z tego świata! Mówi, że nigdy nie widział piękniejszej Dziewczyny. Ona jest taka delikatna i taka piękna! Inna z widzących mówiła to samo, że nie może znaleźć słów, by opisać Jej piękno, gdyż nie ma takiego piękna na ziemi. Nie ma żadnej osoby, która by Ją przypominała. Ona jest zawsze piękniejsza. Gdy jest się przy Niej, ma się chęć tylko płakać ze szczęścia...

Napisałem później pracę licencjacką o objawieniach Matki Bożej w chrześcijaństwie. Okazało się, że w ciągu tych 2000 lat wszyscy widzący Maryję widzieli praktycznie to samo - najpiękniejszą nastolatkę świata o urodzie i piękności takiej, że niemożliwe jest opisanie Jej opisanie. Patrząc na Maryję człowiek całkowicie wymięka. Kto odkrył Maryję naprawdę, ten odkrył promieniowanie Jej niesamowitej czułości i miłości, delikatności połączonej z niesamowitą mocą i wolą walki z szatanem. Taka jest Maryja z Nazaretu, Największa Wojowniczka Boga. Gdziekolwiek Ona się pojawi, szatan jest miażdżony.

Po tym objawieniu ludzie padali sobie w ramiona. Zapanowała wielka radość i pokój. W tym stanie uniesienia ludzie zaczęli wracać do swoich kwater, a ja, wstrząśnięty, postanowiłem sobie usiąść jeszcze przy tym kamieniu, pod krzyżem. Tam powiedziałem Maryi:

"Jeśli to wszystko, co tutaj się dzieje, jest prawdą, a nie tylko moim emocjonalnym rozchwianiem, to proszę Cię, Maryjo, abyś jeszcze raz przyszła i została tutaj ze mną, bo muszę coś bardzo ważnego w życiu zrobić i muszę Ci o tym powiedzieć."

Siadłem sobie na kamieniu i powtórnie otrzymałem dar bardzo silnego odczucia Jej obecności… Siedziałem na tym kamieniu, Ona siedziała obok mnie i opowiadałem Jej o wszystkim, o całym moim życiu, o przyszłości... Co to było za odczucie… nie zapomnę tego do końca życia!

W końcu kumpel mówi: "Dominik, idziemy już na kwatery! Zobacz jak długo tu siedzimy...". Ja mówię: "Stary, daj spokój, jeszcze pół godziny." A on na to: "Zobacz, która jest godzina." Ja patrzę na zegarek: 01:30 w nocy. Zdumiony nie wierzyłem, że siedziałem tam tak długo… czas po prostu przestał dla mnie istnieć.

W końcu wróciliśmy na kwatery, a ja nie mogłem zasnąć. Cały czas, niesamowicie wzruszony postanowiłem to wszystko co odczuwałem przelać na papier. Napisałem list do Maryi, w którym oddałem Jej całe moje życie - swoją dziewczynę, sztuki walki, moich przyjaciół, całą moja przyszłość, wszystkie plany na życie, które miałem. Schowałem ten list do kieszeni i dopiero wtedy usnąłem.

Na drugi dzień poszliśmy do jednej z widzących - Vicki. Ta opowiadała nam przepięknie o Matce Bożej, o przesłaniach Maryi do świata i zakończyła niespodziewanie słowami:

"Jeśli ktoś chce coś szczególnego powiedzieć Matce Bożej, to dzisiaj wieczorem, kiedy Ona przyjdzie do mnie, dam Jej tę informację od was. Dlatego, jeśli ktoś chce, to niech coś napisze i da mi, a ja Jej to przekażę."

Szybko sięgnąłem do kieszeni i pierwszy przekazałem Vicce mój list.

Wróciłem do domu, do Polskim w stanie niezwykłego duchowego przebudzenia. Nie rozstawałem się z różańcem, zacząłem pościć o chlebie i wodzie, wyłączyłem telewizor, muzykę… Moi rodzice byli wtedy na rekolekcjach Oazy Rodzin. Zadzwonili do mnie z pytaniem, jak tam było. Powiedziałem, że nie jestem w stanie tego opisać. Zaproponowali więc, abym do nich przyjechał i wszystko im opowiedział...

Na miejscu było około 60 osób - rodzin z małymi dziećmi i dwóch kapłanów. Kiedy zacząłem opowiadać o Medjugorie, było około godziny 22:00. Skończyłem opowiadać gdzieś koło północy. Rodzice patrzyli na mnie takimi oczami, jakby zobaczyli ducha. Obecni tam księża, którzy mnie znali, byli w niezłym szoku. Na końcu powiedziałem im, że tam - w Medjugorie - otrzymaliśmy specjalne błogosławieństwo od Matki Bożej, które mamy przekazywać wszystkim innym, w celu nawracania ich i przyjęcia błogosławieństwa Bożego. I jeśli chcą, to mogę im to błogosławieństwo przekazać. Księża patrzą na mnie... - wyobraźcie sobie: koleś przyjeżdża nie wiadomo skąd i jakieś błogosławieństwo chce przekazywać... Rodzice też za bardzo nie wiedzieli co się dzieje. Było tam kilkanaście małżeństw, które przy kawce słuchały tego wszystkiego... I nagle zrobił się niesamowity harmider. Tamci pobiegli po inne małżeństwa, zaczęli budzić dzieciaki o 24:00, schodzić się całymi rodzinami. Ja kładłem na nich ręce, błogosławiłem... co się tam działo...tyle pokoju i radości w sercach tylu ludzi…

Kiedy wróciłem do domu kręciłem okrążenia na różańczyku, jedno okrążenie za drugim, nie nudząc się, nie mogąc się nasycić modlitwą odczuwając niesamowitą radość, szczęście i pokój serca. Szczególnie niezwykłe było doświadczenie pokoju serca, daru Ducha Świętego od Maryi Królowej Pokoju. Zobaczyłem, że wyciszenie zmysłów, które uzyskiwałem w czasie medytacji zen, to zupełnie inne doświadczenie niż pokój serca, dar Ducha Świętego. Po dwóch dniach zadzwonił do mnie przyjaciel znad morza i mówi: "Słuchaj, od trzech dni trwa zgrupowanie karate, które miałeś prowadzić. Gdzie ty jesteś?"

Rzeczywiście, zupełnie o tym zapomniałem. Zapakowałem kimono do plecaka i pojechałem. Na treningu wszyscy spojrzeli na mnie zdumieni, ponieważ do czarnego pasa przy kimonie przywiązałem różaniec. Nic nie powiedzieli z szacunku, a może i ze strachu, że dostaną bęcki za głupie uśmieszki, ale spojrzenia mieli przedziwne. Poprowadziłem trening jak zawsze, czyli pokazywałem im, jak na pięćdziesiąt różnych sposobów można kogoś zabić, a potem wyjąłem swój różaniec i powiedziałem, że dzisiaj nie będzie medytacji, tylko opowiem im o miłości Pana Boga do każdego z nich i opowiem, kim jest Matka Boża... I najciekawsze było to, że tak słuchali mnie przez dwie godziny, a na końcu wszyscy chcieli przyjąć błogosławieństwo Matki Bożej. Tak więc kładłem na nich ręce i przekazywałem je modląc się nad nimi.

Dużo by jeszcze opowiadać... Ponieważ byłem dosyć znany w środowisku młodzieżowym w Bydgoszczy, zaczęto mnie zapraszać na różne rekolekcje. Głosiłem Słowo, mówiłem o Medjugorie, o Maryi. Bardzo dużo osób się nawracało, do tego stopnia, że zaczęliśmy organizować pielgrzymki do Medjugorie - tylko dla młodzieży. Utworzyliśmy grupy medjugorskie Matki Bożej, gdzie młodzież modliła się trzema częściami różańca dziennie i pościła o chlebie i wodzie w środy i piątki. Działy się wielkie rzeczy, znaki i cuda nawróceń wręcz zdumiewających!

Kilka miesięcy później, będąc w Dębkach niedaleko Żarnowca, ćwicząc intensywnie na treningu karate, zacząłem odczuwać, że wykonując techniki karate, przenika mnie złowrogi niepokój, nie wiadomo skąd. Trening, który kiedyś przynosił mi ogromną radość, teraz nie wiedzieć czemu stał się odczuwaniem niewytłumaczalnego lęku i niepokoju. Straciłem cały pokój serca i radość, który miałem dzięki modlitwie. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Wiedziałem, że niedaleko mieścił się klasztor benedyktynek i pewnego dnia poszedłem tam. Na furcie powiedziałem, ze chciałbym porozmawiać z jakąś mądrą siostrą. Po chwili wyszła do mnie jedna z sióstr, która tak na mnie popatrzyła, uśmiechnęła się i powiedziała: "Czekałam na ciebie." Usiedliśmy sobie w pokoju i zaczęliśmy rozmawiać tak, jakbyśmy się znali od zawsze. Na końcu powiedziała mi: "Słuchaj, Matka Boża ma dla ciebie wspaniały plan, ale tym, co cię od Niej odgradza jest sztuka walki, którą trenujesz. Wybór należy do ciebie."

Byłem zdumiony… Myślałem, że będę przyprowadzał do Matki Bożej chłopaków, którzy sami od siebie nigdy do kościoła nie przyjdą i to będzie taka fajna forma ewangelizacji, by poprzez sztuki walki doprowadzić ich do chrześcijaństwa. Ale ona kręciła tylko głową i mówiła:

"Nie, to są dwa różne źródła mocy, nie można tego łączyć. Nie można być jednocześnie chrześcijaninem i buddystą. Nie można trenować kogoś w bardzo brutalnych technikach walki, a jednocześnie otwierać się na Moc Ducha Świętego, który jest Pokojem, Czułością, Łagodnością całkowicie pozbawioną agresji…".

Tak więc z ciężkim sercem, ale za wielką łaską Bożą podjąłem decyzję, że rezygnuję ze sztuk walki. Przyjechałem do Bydgoszczy, zrobiłem walne zebranie związku i złożyłem rezygnację ze stanowiska dyrektora technicznego ds. karate. Nie wiedziałem, co będzie dalej, ale moja decyzja była nieodwołalna.

Od tamtego czasu minęło przeszło 15 lat. Nadal przyjaźnię się z wieloma znajomymi z tamtego środowiska sztuk walk. Cały czas trzymamy się razem. Moi najbliżsi przyjaciele, z którymi trenowałem przez wiele lat, są dzisiaj ewangelizatorami w Bydgoszczy; jeden w środowisku biznesmenów, drugi już nie trenuje sztuk walki – zrezygnował z nich na rzecz sportów walki. Ma bardzo mocną sieć klubów taekwondo w Bydgoszczy i tam również propaguje drogę życia chrześcijańskiego wśród młodzieży.

Kończąc moje opowiadanie, Matka Boża coraz głośniej wołała mnie, abym się Jej oddał. To było z miesiąca na miesiąc coraz mocniejsze, coraz silniejsze, ale tak jak zawsze, było to: "Jeśli chcesz. Nie musisz, tylko jeśli chcesz." Bardzo delikatnie, cichutko, aby nie przestraszyć, aby nie naruszyć wolnej woli, pytała:

"Czy chcesz być mój na zawsze, tylko dla mnie? Jeśli tego nie chcesz, będę cię kochać, będę cię błogosławić, dam ci szczęśliwą rodzinę. Ale jeśli chcesz zostać moim ukochanym kapłanem, to będziesz najbardziej szczęśliwy."

No i tak się stało. Rok później wstąpiłem do zgromadzenia salezjańskiego...

I tak, w wielkim skrócie, opowiedziałem Wam historię swojego powołania. Po wielu latach prowadzenia przez Maryję w życiu zakonnym, doświadczałem wielkich walk z szatanem, ale na Niej nigdy się nie zawiodłem. Ona zawsze była, jest i będzie przy mnie i przyjdzie po mnie w chwili śmierci, aby mnie przyprowadzić do Ojca Niebieskiego, tak jak to czyni każdego dnia już tu na ziemi - na modlitwie. Jej moc nad szatanem jest druzgocząca, Ona ma całą moc Boga, aby zmiażdżyć szatana. Tak bardzo to widzę w posłudze uwalniania i egzorcyzmach. W posłudze uzdrawiania widzę, że najpiękniejsze uzdrowienia dzieją się wtedy, gdy Ona prosi o nie Jezusa i Jezus dokonuje ich składając nas w Jej ramionach. A jednocześnie widzę jak szatan przeraźliwie Jej się boi i zrobi wszystko, żeby wyeliminować Ją z życia i z serca każdego dziecka Bożego. Widzę, że - tak jak w życiu ziemskim - relacje w rodzinie są wtedy najpiękniejsze, gdy dziecko ma kochąjącą mamę i tatę... tak w życiu duchowym dziecko najpiękniej się rozwija, gdy ma kochającego Ojca Niebieskiego i Najwspanialszą Mamę Maryję! Wtedy jest najbezpieczniejsze


Ks. Dominik Chmielewski


źródło:Wojownik Maryji
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie a światłość wiekuista niechaj im świeci, a dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju szczególnie tych co z nikąd nie mają pomocy Amen

Maria Simma

Dusze czyśćcowe mówią, że wielu ludzi dostaje się do piekła, ponieważ za mało ludzi modli się za nich. Przez odmawianie rano i wieczorem poniższej modlitwy odpustowej, wiele dusz uratować można przed potępieniem. Simma widziała pewnego razu takie dusze, których losy ważyły się między piekłem i czyśćcem.

O Najłaskawszy Jezu, miłośniku dusz, błagam Cię przez konanie Najświętszego Serca Twego i przez boleści Matki Twej Niepokolanej, obmyj we Krwi swojej grzeszników całego świata, którzy teraz konają i dziś jeszcze umrzeć mają. Serce Jezusa konające, zlituj się nad konającymi. Serce Maryi pod krzyżem omdlewające, módl się za umierającymi. Amen





Strona o Czyśćcu bardzo polecam i zapraszam ;

czysciec.npx.pl/news.php
Ostatnio zmieniany: 13 lata temu przez sylka1989.

Odp: Objawienia w Medjugorie 5 lata, 1 miesiąc temu #4155

  • frater
  • ( Admin )
  • Offline
  • Administrator
  • Posty: 1452
  • Oklaski: 8
Medjugorie - wyjaśnienie co do wątpliwości


5 października 2009 r. polska wersja strony internetowej Radia Watykańskiego zamieściła tekst opierający się na listach biskupa Mostaru, Ratko Perića (z 12 czerwca 2009 r.), skierowanych do proboszcza parafii Medziugorja, o. Petara Vlasšića, i wikariusza, o. Danko Perutiny, franciszkanów. Tekst zatytułowano „Kościelne oświadczenie o Medjugorju.” Tego samego dnia internetowa strona Wiara.pl umieściła kopię owego tekstu, opatrując ją zdjęciem jedynego kościoła w parafii Medziugorje, kościoła pw. św. Jakuba. Świat zna sylwetę tego budynku, jak zna miejscowość w Bośni i Hercegowinie: tu nieprzerwanie od 28 lat trwają objawienia Matki Bożej sześciorgu wizjonerom. Kopia tekstu - w ślad za Wiarą.pl - pojawiła się w kilku miejscach w Internecie. Informacje z notatki zaistniały w najpoważniejszych polskich katolickich źródłach i w prasie.

Zapoznaliśmy się z listami bp. R. Perića. I musimy zapytać o rzetelność informacji upowszechnianych na różne sposoby. Ów pierwszy tekst, na polskiej stronie Radia Watykańskiego (jak i jego kopie) jest niepodpisany. Mimo zatem szumnego tytułu, sugerującego autorstwo władz Kościoła, nie wiadomo, kto odpowiada za treść. Tymczasem zawiera ona tak niezwyczajne nagromadzenie przeinaczeń, fałszów, błędów lub półprawd, iż nie sposób oprzeć się myśli o jakimś niedobrym celu podobnej publikacji. Jakim?

Wiadomo na pewno, iż autor miał dostęp do polskiej strony internetowej Radia Watykańskiego. Wyłącznie tu bowiem, tylko w języku polskim -– na kilkadziesiąt innych wersji językowych strony Radia Watykańskiego! –- ukazał się ów kuriozalnie skonstruowany anonim, którego nie można zweryfikować. Dopiero wczytanie się w treść ukazuje obraz przeinaczeń, a i –- dodajmy też -– prób zniszczeń wiedzy na temat fenomenu Medziugorja.

Fałsze obejmują sprawy ważne dla milionów ludzi na świecie -– tylu ich bowiem pielgrzymowało już do miejsca szczególnych łask Maryi i nadal czuje z nim łączność.

Ale kolejno, najpierw garść faktów:

Oto autor anonimowego tekstu wywnioskował z listów biskupa Mostaru, że interwencja ordynariusza i "„porządkowanie”" przezeń spraw w Medziugorju związane są z przeniesieniem do stanu świeckiego o. Tomislava Vlasšića. Zmiana stanu franciszkanina –- wedle autora -– dyskredytuje prawdziwość objawień Matki Bożej w Medziugorju. O. Vlasšić, który nigdy nie był (wbrew sugestiom anonima), opiekunem grupy wizjonerów, od około 20. lat mieszka we Włoszech, a nie w Medziugorju. Oczywiście, wobec tego, nie podlega jurysdykcji biskupa Mostaru. Nie ma też żadnego kontaktu z widzącymi. Stosunkowo niedawno, na prośbę T. Vlasića, władze kościelne przeniosły go w stan świecki, adekwatnie do jego własnych wyborów i czynów. "Nie istnieje żaden związek między wspólnotą o. Vlašsića i objawieniami w Medziugorju”." Odległość czasowa (20 lat) i odległość geograficzna rozdzieliły te sprawy dostatecznie.

Już dawno mówiła o tym w specjalnej deklaracji wizjonerka Marija Pavlović. (zob. deklarację w następnym poście)

W imieniu franciszkanów wypowiadał się o tym Prokurator Generalny OO. Franciszkanów, o. Francesco Bravi. (zob. artykuł)

Nie można zatem zrozumieć, co sprawiło , iż biskup ordynariusz przywołuje teraz tę dawną historię i błędy byłego zakonnika. Nie można zrozumieć, dlaczego ksiądz biskup łączy je z objawieniami w Medziugorju.

W tekście polskiej wersji internetowej strony Radia Watykańskiego akcentuje się także to, że medziugorskie objawienia nie zostały dotąd oficjalnie uznane przez Kościół za wiarygodne. Niestety, anonimowy autor powołując się na bp. Perića, nie zaznacza, że dopóki objawienia trwają, Kościół nie ma zwyczaju akceptować ich oficjalnie. Tak zatem, żadne publikowane opinie, firmowane nazwiskiem biskupa miejsca lub nazwiskiem nieopatrzone, nie stanowią prezentacji definitywnego orzeczenia całego Kościoła, jego watykańskich pasterzy. Brak oficjalnych rozstrzygnięć wiąże się wyłącznie z przyjętą zasadą zawieszenia osądu aż do końca objawień, bo dopiero wtedy można w pełni ocenić ich całość oraz ich owoce.

Zdaniem Watykanu, wszelkie wypowiedzi bp. Perića, były i są tylko jego prywatną opinią, nie zaś oficjalnym stanowiskiem Kościoła. Wyraźnie podkreśla to były Sekretarz Kongregacji Nauki i Wiary, a obecny Sekretrz Stanu Stolicy Apostolskiej , kardynał Tarsicio Bertone, w liście skierowanym do bp. Gilberta Aubry (Saint Denis de la Reunion) 26 maja 1998 roku (PR. Nr 154/81 - 06419). (zob. list) Kardynał Tarsicio Bertone wyjaśnia to również w swojej książce „"Ostatnia wizjonerka z Fatimy"”, opatrzonej przedmową Ojca Œwiętego, Benedykta XVI: "„Oświadczenia biskupa Mostaru wyrażają jego własną opinię i nie są ostatecznym oraz oficjalnym orzeczeniem Kościoła; natomiast wspomniane zadarskie oświadczenie biskupów byłej Jugosławii pozostawia otwartą furtkę do dalszych badań objawień w Medjugorje, trzeba zatem prowadzić nadal ich weryfikację. Tymczasem dozwolone są prywatne pielgrzymki wiernych z opieką duszpasterską; wreszcie, katolicy mogą pielgrzymować do sanktuarium maryjnego w Medjugorje, gdzie wyznają swą wiarę we wszystkich formach kultu.”"

W cytacie tym, jak widać, kard. Bertone przywołuje jedyne, obowiązujące niezmienne do dziś, stanowisko Episkopatu byłej Jugosławii, tzw. "Oświadczenie z Zadaru" (1991 r.). Zachowuje ono swą aktualność. Opinie biskupa miejsca nie są stanowiskiem Episkopatu Bośni i Hercegowiny, a tym bardziej nie mogą konkurować z głosem z Watykanu.

Powtórzmy więc wyraźnie: publikacje przywołujące negatywne zdanie biskupa Mostaru sprzeciwiają się woli Watykanu oraz Episkopatu Bośni i Hercegowiny, by sprawa oceny wiarygodności medziugorskich objawień należała wyłącznie do Stolicy Apostolskiej.

Głos biskupa nie jest oficjalnym głosem Kościoła. A tak właśnie – również w omawianym anonimowym tekście i w niektórych mediach – bywa traktowany. Powszechnie znane są pozytywne o Medziugorju opinie papieża Jana Pawła II („"Medziugorje to wielkie centrum duchowe"”), czy wielu cenionych teologów, jak np. Hansa Ursa von Baltahsara. Kolejne komisje badaczy fenomenu, wśród nich - naukowców posługujących się często nowoczesną aparaturą medyczną, również formułowały przychylne wnioski.

Inną dziwną sprawą jest podkreślanie w listach bp. Perića i w omawianych tu publikacjach tego, że kościół św. Jakuba w Medziugorju nie jest sanktuarium. Jak czytaliśmy wyżej, sam kard. Bertone używa jednak takiego właśnie sformułowania, podobnie jak biskupi byłej Jugosławii: „"My, biskupi po trzyletniej pracy w Komisji przyjęliśmy Medziugorje jako miejsce pątnicze, sanktuarium..." …” (zob. Medziugorje w Kościele, M. Dugandzić, Wydawnictwo Pijarów Kraków 2003).

Wyraźna chęć pomniejszenia znaczenia miejsca modlitw milionów ludzi z całego świata eksploduje w końcu poważnym kłamstwem: z tekstu na polskiej stronie Radia Watykańskiego wynika, że jedyny w Medziugorju kościół został przez władze diecezjalne zamknięty z powodów dyscyplinarnych. Strona Wiara.pl idzie dalej -– dodaje nawet zdjęcie parafialnego kościoła. Tymczasem Kościół w Medziugorju cały czas był i pozostaje otwarty, stanowiąc nadal miejsce modlitw tysięcy pielgrzymek. Pielgrzymom zaś kolejny wiek ofiarnie i nieprzerwanie posługują ojcowie franciszkanie. Mieli oni i nadal mają wszelkie tytuły do swej duszpasterskiej służby. Są oni wezwani, podobnie, jak duchowni stale towarzyszący milionom pielgrzymujących ludzi, do opieki nad nimi. Posługa OO. Franciszkanów była i jest całkowicie zgodna z duchem i literą Ewangelii. Nikt (łącznie z biskupem diecezji) nie kwestionował jakości owej posługi. Nie należy do niej –- jak dziwacznie wmawia czytelnikom polski tekst strony Radia Watykańskiego –- upowszechnianie „"kultu objawień”." Ojcowie szerzą tu miłość i kult Boga, promując też z powodzeniem prawdy religii katolickiej.

Dlaczego zatem anonimowy tekst usiłuje dezawuować duszpasterską pieczę zakonników? Dlaczego wmawia, iż bp. Perić zamknął medziugorską świątynię, gdy w listach hierarchy czytamy co innego?

Anonim w polskiej wersji strony Radia Watykańskiego mnoży nieprawdy w sprawach kardynalnych, ale nawet w „"drobiazgach”." Informuje np., że kościół św. Jakuba (uwidoczniony na zdjęciu przez Wiarę.pl) został wybudowany : „"w związku z objawieniami”." Kościół wyświęcono w 1969 r. Objawienia rozpoczęły się w 1981 r... …

Jakieś światło na poczynania anonima może rzucić lektura listu bp. Perića. Widać, że autor tekstu żonglował fragmentami, dowolnie poszerzając sensy o wszystko, co -– w jego przekonaniu -– mogłoby umniejszyć znaczenie medziugorskich objawień.

Na to nie sposób się zgodzić. Jaka jest bowiem prawda o fenomenie Medziugorja, niekwestionowalne fakty, których nie trzeba interpretować, przemawiają bowiem własną siłą i oczywistością?

Do prawdy tej należy nieprzerwany strumień pielgrzymujących ludzi, tysiące nawróceń, dziesiątki zawiązanych w Medziugorju wspólnot. Na całym świecie zaś - ogrom tu rozpoczętych modlitw czy praktyk pokutnych (postu). Odzyskiwana przez tych, co stykają ze "szkołą Maryi" w Medziugorju, nadzieja, rozkwitająca miłość, powrót z uzależnień i uwikłań…...

Jak – - wobec tego, prawdziwego obrazu i prawdziwych faktów –- zrozumieć próby anonimowego autora dzwonnego tekstu, by wmówić czytelnikom, iż Kościół potępia fenomen Medziugorja? Że „"porządkuje" sprawy, nagle dostrzegając jakieś błędy doktrynalne czy nawet obyczajowe?

Niestety, z pewnością można tu mówić o braku podstaw dziennikarskiej rzetelności. Smutno, że ten brak firmują teraz polskie medialne autorytety. Pozostaje apelować do Czytelników o uwagę i wyrzucanie podobnych rewelacji tam, gdzie miejsce wszystkich anonimów.

Przypominamy: wciąż aktualne pozostaje jedyne oficjalne stanowisko władz kościelnych – wskazanie Episkopatu byłej Jugosławii, wyrażone w tzw. „"Oświadczeniu z Zadaru”." Pozostawia ono sprawę otwartą. Nie potępia, nie przesądza o wiarygodności bądź niewiarygodności objawień. Podobnie jak kard. Tarsicio Bertone, niezaprzeczalny dla wszystkich autorytet Kościoła. Również jak były rzecznik prasowy Watykanu, Joaquin Navarro-Walls. Niech więc jego właśnie słowa posłużą tutaj za pointę : „"Czy Kościół, czy Watykan powiedzieli „nie” Medziugorju? Nie. Nie powiedzieli.”"

Artur Dobrowolski

medjugorje.org.pl
Ostatnio zmieniany: 5 lata, 1 miesiąc temu przez frater.

Odp: Objawienia w Medjugorie 5 lata, 1 miesiąc temu #4156

  • frater
  • ( Admin )
  • Offline
  • Administrator
  • Posty: 1452
  • Oklaski: 8
Deklaracja Mariji Pavlović




Deklaracja Mariji Pavlović własnoręcznie podpisana przed Najświętszym Sakramentem przetłumaczona z j. włoskiego przez ks. Adama Dybka



Deklaracja Mariji Pavlović:

"Nie istnieje żaden związek między wspólnotą O. Tomislava Vlašića i objawieniami w Medziugorju".



Wiosną 1988 r. o. Tomislav Vlašić opublikował list otwarty, adresowany do całego świata, w którym twierdził, że założona przez niego, wraz z Agnes Heupel, wspólnota powstała na prośbą Królowej Pokoju, czego dowodem miały być rzekome wypowiedzi Mariji Pavlović. Wspomniana wizjonerka stanowczo odpowiedziała na ten list w swojej publicznej deklaracji, wysłanej do Kongregacji Doktryny Wiary, pisząc w nim jednoznacznie, że nie ma żadnego związku między wspólnotą o.Tomislava Vlašića i objawieniami w Medziugorju. W ten sposób podstępna próba oparcia wspólnoty o. Tomislava na autorytecie Maryi została zdemaskowana i odrzucona, chociaż w latach następnych będzie ona jeszcze ponawiana.

Orzeczenia Kongregacji Doktryny Wiary z 25 Stycznia 2008 r., w którym przypadek o.Vlašića jest rozpatrywany "w kontekście fenomenu Medziugorja" nie należy rozumieć jakoby pomiędzy tymi dwoma rzeczywistościami istniał jakikolwiek związek, tak jak z drugiej strony "w kontekście fenomenu Fatimy" nie było żadnego związku pomiędzy objawieniami Maryi oraz sektami, które w owym czasie mnożyły się tam rozlicznie. Zawsze bowiem tam gdzie działa Bóg przybywa także i Jego nieprzyjaciel aby zasiać kąkol i inne chwasty.

Trzeba ponadto sprecyzować, że o.Tomislav Vlašić nigdy nie był proboszczem parafii Medziugorja, lecz jedynie jego zastępcą i jako taki miał kontakt z młodzieżą parafialną. Bezpodstawnym jest zatem jego zarozumiałe definiowanie siebie jako "przewodnika duchowego wizjonerów". Od 1985 r. został on wydalony z parafii i od tego czasu nie współpracował już z księżmi prowadzącymi parafię.

Poniżej zamieszczamy Deklarację Mariji Pavlović z dnia 11 Lipca 1988 r., napisaną zarówno własnoręcznie przez nią, jak i w formie drukowanej.


Z obowiązku moralnego jaki czuję przed przed Bogiem, Maryją i Kościołem Jezusa Chrystusa, muszę dokonać następujących stwierdzeń:



1. Z tekstów "Wezwanie w Roku Maryjnym" oraz świadectwa noszącego mój podpis miałoby wynikać, że na pytanie o.Tomislava miałabym rzekomo dać odpowiedź Maryi:"Jest to Boży plan". To znaczy, że miałabym rzekomo dać o. Tomislavowi potwierdzenie i aprobatę ze strony Maryi dla dzieła i jego programu, które powstało we Włoszech w grupie modlitewnej z Medziugorja.



2. Chcę teraz zadeklarować, że nigdy nie prosiłam Maryi o potwierdzenie dla dzieła utworzonego przez o.Tomislava i Agnes Heupel. Nigdy nie pytałam też jednoznacznie czy powinnam należeć do tego dzieła i nigdy nie otrzymałam od Maryi jakichkolwiek wskazówek dotyczących tej wspólnoty, oprócz tego, że każdy powinien czuć się wolnym we własnych wyborach życiowych.



3 .Z tekstów oraz ze świadectwa noszącego mój podpis wynika, że Maryja miałaby mi jakoby sugerować, iż wspólnota oraz program o.Tomislava i Agnes Heupel są Bożą drogą dla mnie i dla innych. Teraz zatem, jeszcze raz powtarzam, że nigdy nie otrzymałam od Maryi, ani nie dawałam o.Tomislavovi czy jakiejkolwiek innej osobie takiej aprobaty czy też wskazówek ze strony Maryi.



4. Świadectwo, jakie jest opublikowane w języku włoskim nie odpowiada prawdzie odnośnie do pierwszej inicjatywy. Nie miałam osobiście żadnego pragnienia, aby składać jakąkolwiek pisemną deklarację. o.Tomislav mocno nalegał abym będąc wizjonerką złożyła świadectwo, którego świat oczekiwał.



5. Muszę także zadeklarować, że redakcja świadectwa i mój podpis wzbudzają pytania. Z mojej strony mogę tymczasem dać jedną odpowiedź na te wszystkie pytania. Daję ją, powtarzam, przed Bogiem, przed Maryją i przed Kościołem Jezusa Chrystusa: Wszystko co może być odebrane jako jednoznaczne potwierdzenie i aprobata dzieła o.Tomislava i Agnes Heupel ze strony Maryi za moim pośrednictwem, jest całkowicie niezgodne z prawdą. Jest także całowicie niezgodne z prawdą to, że miałabym jakoby spontaniczne pragnienie napisania tego świadectwa.



6. Sądzę, że mam moralny obowiązek powtórzyć przed Bogiem, Maryją i przed Kościołem następującą deklarację:



Po siedmiu latach codziennych Objawień, na podstawie intymnego doświadczenia jakie mam odnośnie do delikatności i ostrożności Maryi, ze wszystkich rad i odpowiedzi na na osobiste pytania jakich Ona mi udzieliła, mogę stwierdzić, że w żaden sposób nie można dopatrywać się związku pomiędzy wydarzeniami w Medziugorju, Orędziami Maryi a dziełem o.Tomislava i Agnes Heupel i jego programem przedsięwziętym we Włoszech.



Niezbędnym jest także przypomnienie w tym miejscu, że codzienne Objawienia nadal trwają.



Powyższą deklarację podpisuję własnoręcznie przed Najświętszym Sakramentem i kieruję ją do tych wszystkich, którzy sercem są związani z działalnością Maryi w Medziugorju.
  • Strona:
  • 1
Wygenerowano w 0.80 sekundy